Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
się może załamać.
Włączamy się w ciągnący do morza biały sznurek kołyszących się z boku na bok postaci. Wolno jak one, krok za krokiem. Nie protestują. Z dala od swych gniazd są znów miłe, zajęte sobą i swymi sprawami.
Ptak na przedzie zatrzymuje się naraz i z krzykiem rzuca się w tył do ucieczki. Wszystkie idą natychmiast w jego ślady, tłoczą się, zawracają w stronę skał. Przysłoniwszy oczy dostrzegam tuż .przy krawędzi lodu pingwinka wyprawiającego dziwne harce. Wyskakuje ponad powierzchnię morza, kiwa się, rzuca się na boki, ginie z oczu i znów się wynurza. Widać to głowę, to łapy. Coś tu nie
się może załamać. <br>Włączamy się w ciągnący do morza biały sznurek kołyszących się z boku na bok postaci. Wolno jak one, krok za krokiem. Nie protestują. Z dala od swych gniazd są znów miłe, zajęte sobą i swymi sprawami. <br>Ptak na przedzie zatrzymuje się naraz i z krzykiem rzuca się w tył do ucieczki. Wszystkie idą natychmiast w jego ślady, tłoczą się, zawracają w stronę skał. Przysłoniwszy oczy dostrzegam tuż .przy krawędzi lodu pingwinka wyprawiającego dziwne harce. Wyskakuje ponad powierzchnię morza, kiwa się, rzuca się na boki, ginie z oczu i znów się wynurza. Widać to głowę, to łapy. Coś tu nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego