Zmieniwszy właściciela, pianino przybyło na nowe miejsce całe roztrzęsione. Struny, niegdyś mocne jak postronki, teraz wisiały jak sznurowadła na kołku. Kołki zaś, miast na swoim miejscu kołkiem siedzieć, podniosły wrzask, że nie dadzą sobie więcej ciosać kołków na głowie i tak się niektóre zablokowały, że można by sprawę strojenia pianina w zasadzie na kołku zawiesić. Demonstracja kołków pogłębiła istniejące naprężenie stosunków między nimi a strunami. Metalowa rama pianina wychodziła wprost z ram swoich obowiązków, innymi słowy: wychodziła z siebie, by sprostać społecznemu napięciu panującemu wśród strun i kołków. Prawy pedał, wbrew wysiłkom lewego, chcącego stłumić przykre zajście, nagłośnił je do takiego stopnia