Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
oprawa dla jego majestatu. Nigdy jednak nie przyjechał.

Do Rudňan jest jeszcze kawałeczek drogi. Wjeżdża się w głąb doliny i robi się coraz ciemniej. Po prawej stoją zrujnowane hale, wielkie betonowe bloki z dziesiątkami wybitych okien. Martwe i zimne od dawna - tak wyglądają. Obok biegną tory kolejowe i widać resztki wagonów, rdzewiejące konstrukcje ramp i suwnic. Zaraz za tym zdechłym industrialem zaczynają się zielone góry i jakby się człowiek uparł, to lasami dotarłby w dwa-trzy dni do granicy Węgier na południu. Lecz tym razem Rudňany muszą wystarczyć za cel podróży i gdy dolina zwęża się jeszcze bardziej, można dostrzec, że
oprawa dla jego majestatu. Nigdy jednak nie przyjechał. <br><br>Do Rudňan jest jeszcze kawałeczek drogi. Wjeżdża się w głąb doliny i robi się coraz ciemniej. Po prawej stoją zrujnowane hale, wielkie betonowe bloki z dziesiątkami wybitych okien. Martwe i zimne od dawna - tak wyglądają. Obok biegną tory kolejowe i widać resztki wagonów, rdzewiejące konstrukcje ramp i suwnic. Zaraz za tym zdechłym industrialem zaczynają się zielone góry i jakby się człowiek uparł, to lasami dotarłby w dwa-trzy dni do granicy Węgier na południu. Lecz tym razem Rudňany muszą wystarczyć za cel podróży i gdy dolina zwęża się jeszcze bardziej, można dostrzec, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego