lub półokrągły blaszany, nierzadko o zdobionym brzegu. <br>Krzyże żyły długo, takie same trwały przez wieki. Takie same, choć nie te same. Trzon wbity w ziemię gnił i co kilkadziesiąt lat trzeba było go odcinać. Wkopany, już niższy krzyż, znów żył dalsze kilkadziesiąt lat. Po kilku takich zabiegach mały, zniszczony krzyż wkopywano w grób na cmentarzu lub niszczono w ogniu, a na miejsce dawnego wznoszono nowy krzyż, możliwie wiernie naśladujący dawny. Czyni tak jeszcze teraz Antoni Toborowicz, znakomity rzeźbiarz ludowy z Woli Libertowskiej. Gromadzi w swym domu stare, zmurszałe rzeźbione krzyże, a na ich miejsce stawia nowe, dokładnie na wzór dawnych zrobione