urodzenia w Domach. Najpierw małego, potem <br>dużego (stań na palcach, będziesz miał metr dwadzieścia...) <br>dziecka. Siedem lat dwa miesiące, nie sześć, jak ocenił <br>kudłacza na oko. Te dwa miesiące znaczyły przypisanie <br>do dużych. Bez postrzyżyn z przyjęciem na słodko <br>i urodzinowym tortem ze świeczkami. Z ojcowską, od <br>zameldowania w Kaleniu, władzą pana kierownika - Taty. <br>Wie o nowym synu Franciszku czy nie? Czytał. Mógł nie <br>zapamiętać. Dwa miesiące, tyle co nic dla życia Domu.<br>I ręką Ślicznej:<br>"Bardzo bystry, inteligentny chłopiec. W kontakcie <br>bezpośredni, szczery, ufny. Pogodny. Wyjątkowo silne <br>poczucie sprawiedliwości. Koleżeński. Chętnie dzieli <br>się zabawkami, jedzeniem. Gotów oddać ubranie, coś, <br>co