cieple, cieplutkiej atmosferze. Zadawałem się zawsze z ludźmi z tak zwanych dołów społecznych, którzy dla mnie byli przede wszystkim ludźmi, nie wiedziałem, że są z tak zwanych dołów, po raz pierwszy dowiedziałem się o czymś takim z ust matki. Z tego, że ja nie powinienem z takimi ludźmi się zadawać, wnioskowałem, że znajduję się na jakiejś górze. <br>Matka najpierw tłumaczyła mi, że pochodzę z bardzo porządnej rodziny, później, że z rodziny nauczycielsko-sędziowskiej, ostatecznie, kiedy już dorosłem i argument nauczycielsko-sędziowski nie wystarczał, powoływała się na wielowiekowe tradycje szlacheckie. <br>Im dalej sięgała jej pamięć, im bardziej zbliżała się do naszych litewskich