żaden utrwalony świat. To, co pozostało, to niemal ślad NA piasku.<br><br> Piotr Kartin, z którym znalazłam się w jednej grupie, gdy w grudniu 1941 r. Wracaliśmy do kraju, okazał się najbliższym przyjacielem Wacka jeszcze z czasów walk w Hiszpanii. Piotr został skierowany przez partię do pracy w getcie warszawskim. Gdy wydostawał się z koszmaru getta na krótkie z nami spotkania, zawsze pytał, czy Wacek już przyleciał. Nie umiałabym już dziś powtórzyć szczegółów, ale to właśnie od Piotrka wiem, jak odważny był Wacek w walce, z jaką łatwością narażał własne bezpieczeństwo, aby chronić przyjaciół. "Wspaniały facet" - mówił Piotrek. I gdyby nie to