Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
Przed trzema laty ściągnął mnie z brzoskwini w swoim wielkim sadzie i złoił skórę laską.
Zaśmiałem się w kułak.
"Smacznego, Pożeraczu Chmur" - pomyślałem, złośliwie rozbawiony. - "Jedz, ile się zmieści."
Zemsta jest słodka jak wino, nawet ta niezamierzona. _
Nic nie da porównać się z powietrzną podróżą. Przyjemność oglądania świata z góry wynagradza w pełni niewygody. Nie szkodzi, że paski uprzęży wpijają się w ciało, a po kilku godzinach spędzonych bez ruchu człowiek czuje się jak kawał drewna.
Najpierw lecieliśmy wzdłuż rzeki, która zaprowadziłaby nas aż do siedziby Kręgu. Wiła się nisko w dole niczym długachny, błękitny wąż. Lasy wyglądały jak ogromne zielone
Przed trzema laty ściągnął mnie z brzoskwini w swoim wielkim sadzie i złoił skórę laską.<br>Zaśmiałem się w kułak.<br>"Smacznego, Pożeraczu Chmur" - pomyślałem, złośliwie rozbawiony. - "Jedz, ile się zmieści."<br>Zemsta jest słodka jak wino, nawet ta niezamierzona. _<br>Nic nie da porównać się z powietrzną podróżą. Przyjemność oglądania świata z góry wynagradza w pełni niewygody. Nie szkodzi, że paski uprzęży wpijają się w ciało, a po kilku godzinach spędzonych bez ruchu człowiek czuje się jak kawał drewna.<br>Najpierw lecieliśmy wzdłuż rzeki, która zaprowadziłaby nas aż do siedziby Kręgu. Wiła się nisko w dole niczym długachny, błękitny wąż. Lasy wyglądały jak ogromne zielone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego