Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
Surmę. Wyciągnął na pokój długie nogi, powoli skręcił papierosa, a potem ćmił machorkę. Jej woń dusiła, była przykra. Marta postanowiła jednak zachować cierpliwość. Zniesie i wypyta o pretensje gościa. Jak dotąd Mielczarek wciąż okazywał jej rodzaj sympatii. Może nawet sprawiała mu przyjemność rozmowa z "panią buchalter".
- Jakby paniusia oczu zbyła, za przeproszeniem. A przecie z pani niewiasta, co życie zna. Uczona, przystępna.
- Czym się pan kłopocze, panie Mielczarek?
- Ziemię dali, nie powiem. Znaczy się, my tera gospodarze, nie dworusy?
- Chyba tak - przytaknęła.
- I to, co zbierzem, nasze? Całkiem, dla kużdego?
- Chyba tak. Najwyżej podatek zapłacicie. Dziedzica także obowiązywał, przed wojną był niemały
Surmę. Wyciągnął na pokój długie nogi, powoli skręcił papierosa, a potem ćmił machorkę. Jej woń dusiła, była przykra. Marta postanowiła jednak zachować cierpliwość. Zniesie i wypyta o pretensje gościa. Jak dotąd Mielczarek wciąż okazywał jej rodzaj sympatii. Może nawet sprawiała mu przyjemność rozmowa z "panią buchalter".<br>- Jakby paniusia oczu zbyła, za przeproszeniem. A przecie z pani niewiasta, co życie zna. Uczona, przystępna.<br>- Czym się pan kłopocze, panie Mielczarek?<br>- Ziemię dali, nie powiem. Znaczy się, my tera gospodarze, nie dworusy?<br>- Chyba tak - przytaknęła.<br>- I to, co zbierzem, nasze? Całkiem, dla kużdego?<br>- Chyba tak. Najwyżej podatek zapłacicie. Dziedzica także obowiązywał, przed wojną był niemały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego