czuli się mężczyznami, odkrywali swą męskość, prosząc, byś położyła się obok nich, dała im miłość, ulgę. Błagali o dotyk, pieszczotę, zaspokojenie dłonią lub ustami. Wtedy chciałaś wyrzec się Boga, zrezygnować z wiary i odejść. Tęskniłaś za samotnością, bo pogardzałaś sobą. A najwyższą, wyniosłą samotnością był Bóg. I nagle zawstydziłaś się, zawstydziłaś się tego, że w tym upodleniu, poniżeniu, upokorzeniu, nędzy, głodzie, rozpaczy, wśród tysięcy małych ludzkich klęsk, zamiast wierzyć we własne siły, szukasz oparcia wyżej, w istocie niepewnej, podobno wszechwładnej, która nie potrafi nawet pomóc cierpiącym.<br>Jeżeli potrafisz tak wiele, to czemu robisz tak mało?<br>Jeżeli jesteśmy stworzeni na Twe podobieństwo