w głowy nieraz zachodzimy, czy coś<br>się nie stało. Aż klientki nas czasem pytają, mają panie jakieś<br>zmartwienie? Pan Piotr to dla nas jakby ktoś z innego już świata.<br> Te potoki słów, ma się rozumieć, rwały się, wpadały w wiry,<br>zawracały, płynęły coraz szerszym strumieniem, lecz nigdy na tyle<br>szerokim, żeby groziło mu wystąpienie z brzegów. W razie czego jedna<br>czy druga potrafiły temu w porę zapobiec, tak że wspomnienie tego<br>kakao, niewinne przecież, nie pojawiło się nigdy między nami. W tej ich<br>serdeczności, mimo że wylewnej, uniesionej, tkliwej, a czasami jakby<br>rozżalonej, zawsze wyczuwałem jakiś rodzaj skrępowania, którego nigdy<br>dawniej