była Małgorzatą?... Może ona była... "Niet, ana nie puskajet, ana nie budiet puskat". Otyły młody człowiek wzruszył ramionami, jeszcze raz mrucząc pod nosem o suprematyzmie... W końcu widać nie wytrzymał napięcia i poszedł sobie. Mężczyzna w czarnym mundurze przeprosił nas, "minutoczku"... Jeszcze coś dodał, jeszcze coś i zamknął przed nami żelazne drzwi, dając nam spojrzeniem do zrozumienia, że musi z dziewczynką pogadać w cztery oczy i że rychło możemy się spodziewać pozytywnego rezultatu negocjacji. Za drzwiami słychać było jego basowy, perswazyjny refren i zrozpaczony, na granicy histerii, powtarzający się tym samym zaśpiewem głos dziewięcioletniej<br> <page nr=257><br> dziewczynki. No, to było rzeczywiście niesamowite. Jakaś