podskoczyło, przestraszone.<br> - Cicho, cicho, nie bój się, pomogę ci - zagadała serdecznie,<br>zwracając się do niego niczym do zmarzniętego kotka.<br> Powoli wyciągnęła ręce, chcąc je pogłaskać Nie cofnęło się. Wręcz<br>przeciwnie, przykolebało bliżej. Położyła na nim dłoń.<br> Ciągle właściwie nic nie widziała. Usiłowała dotykiem rozpoznać<br>kształty. Było zimne, aż skostniałe z zimna. Kiedy je podniosła, wydało<br>cichutkie sapnięcie, pisk ulgi. Przytuliła je do piersi i zaczęła<br>wchodzić na górę. Było ciężkie. Czuła, jak wtula się w nią, chcąc się<br>ogrzać.<br> Kiedy otworzyła drzwi swojego mieszkania, od razu zaczęła szukać<br>świeczki i zapałek.<br> Gdy je wreszcie znalazła, lewą ręką nieudolnie potarła łebkiem<br>zapałki