T? Stanisław Wasylewicz T? Ach, któż to wie? Któż może zgadnąć?<br>Zegarek w najrozmaitsze przechodził ręce, gdyby umiał opowiadać, można by spisać księgę. Samowałow był przekonany, że ten cenny przedmiot należał do jakiegoś grafa albo bardzo zamożnego kupca, w każdym razie do kogoś z możnych tego świata, którego zmiotła albo zubożyła rewolucja. Był widomym świadectwem dawnej Rosji, tej dostatniej i szampańskiej, z gestem, który zadziwiał sknerowatą Europę. Samowałow był dumny z posiadania czegoś takiego. Zwłaszcza że jego cały dobytek mieścił się w jednym kuferku. Wędrując do arbuzowego kołchozu Samowałow często sięgał do kieszonki, otwierał kopertę i przyglądał się tarczy zegarka, jakby