Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
agencji.
- To jakieś nieporozumienie. Powiedziałam, że Jowita roztaczała wokół siebie jakiś urok, czar i nie można było jej nie lubić. Zresztą wiele razy przyjmowałam telefony od koleżanek z tej jej agencji, kilka z nich tutaj nawet widziałam, i nie zauważyłam żadnych dowodów niechęci. Przeciwnie, dziewczyny lgnęły do niej i, niczym zwierzątka, instynktownie wyczuwając jej przewagę, ją wyznaczały na przewodniczkę swojego stada. Jowitę ludzie albo uwielbiali, albo się jej bali, a dziewczyny nie miały powodu, żeby jej się bać.
Kiedy policjanci próbowali pociągnąć ten ostatni wątek, Monika zreflektowała się, że być może powiedziała za dużo. I powtarzając, że niewiele wie o swojej
agencji. <br>&lt;q&gt;- To jakieś nieporozumienie. Powiedziałam, że Jowita roztaczała wokół siebie jakiś urok, czar i nie można było jej nie lubić. Zresztą wiele razy przyjmowałam telefony od koleżanek z tej jej agencji, kilka z nich tutaj nawet widziałam, i nie zauważyłam żadnych dowodów niechęci. Przeciwnie, dziewczyny lgnęły do niej i, niczym zwierzątka, instynktownie wyczuwając jej przewagę, ją wyznaczały na przewodniczkę swojego stada. Jowitę ludzie albo uwielbiali, albo się jej bali, a dziewczyny nie miały powodu, żeby jej się bać.&lt;/&gt;<br>Kiedy policjanci próbowali pociągnąć ten ostatni wątek, Monika zreflektowała się, że być może powiedziała za dużo. I powtarzając, że niewiele wie o swojej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego