rynek z własną stratą te same towary, które ty sprzedajesz z godziwym zyskiem, aby tylko położyć cię na łopatki i strzepnąwszy pył z dłoni handlować dalej już bez twego współzawodnictwa. Jego miły uśmiech zza okularów w złotej oprawie zasłania brutalność. Oto klienci pływających restauracji w Aberdeen, gdzie każdy wybiera sobie żywą rybę ze szklanego zbiornika, aby zaraz potem oglądać ją na własnym talerzu.<br> Niżej są drobni kupcy, pracujący bez wytchnienia, bez godzin, bez świąt, bez urlopów. Niektórzy może dojdą po szczeblach drabiny społecznej wyżej, niektórzy pozostaną tam, gdzie są, inni nie wytrzymają zaciętej walki i stoczą się niżej. Na samym dole