Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
Śniedzieje nasz sierocy wikt,
Nie tęskni przecież nikt za nami
I nie przyjeżdża do nas nikt.
Tak wielu mieliśmy przyjaciół
Przy pełnym żłobie. Ale dziś,
Od kiedy los się na nas zaciął,
Przyjaciół próżno szukałbyś.

Właściwie cóż nam pozostało,
Gdy wojna trwa już trzeci rok,
I na śmiertelne nasze ciało
Coraz to gęstszy pada mrok?
Czy mamy cudu się spodziewać,
Czy pod ciosami nędzy paść?
Kolędy po wsiach może śpiewać,
Czy iść na żebry albo kraść?

Ciemnieje nos listopadowa,
Kołysze śpiewnie deszczu plusk,
Lecz nie zna ciszy moja głowa,
I nie zna snu zbolały mózg.
Jest bohaterskie serce jedno,
Co walczy za
Śniedzieje nasz sierocy wikt,<br>Nie tęskni przecież nikt za nami<br> I nie przyjeżdża do nas nikt.<br>Tak wielu mieliśmy przyjaciół<br> Przy pełnym żłobie. Ale dziś,<br>Od kiedy los się na nas zaciął,<br> Przyjaciół próżno szukałbyś.<br><br>Właściwie cóż nam pozostało,<br> Gdy wojna trwa już trzeci rok,<br>I na śmiertelne nasze ciało<br> Coraz to gęstszy pada mrok?<br>Czy mamy cudu się spodziewać,<br> Czy pod ciosami nędzy paść?<br>Kolędy po wsiach może śpiewać,<br> Czy iść na żebry albo kraść?<br><br>Ciemnieje nos listopadowa,<br> Kołysze śpiewnie deszczu plusk,<br>Lecz nie zna ciszy moja głowa,<br> I nie zna snu zbolały mózg.<br>Jest bohaterskie serce jedno,<br> Co walczy za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego