pieniądze inżyniera, miałem z tego swoją przyjemność, rozumiesz więc, drogi Heniu, że nie byłem człowiekiem chorym, że życie moje miało sens, gdyż zamiast kochać rzeczy - nienawidziłem ich... Och, dawało mi to poczucie takiej mocy, jakiej bym nie doświadczył będąc dyrektorem elektrowni stumegatonowej... Byłem indywidualistą, panowie, i moje życie miało sens... Do czasu... Do czasu, aż nie przyszła tu Wanda po zapomniany przez ciebie, Heniu, suwak logarytmiczny. Zachowałem się wobec niej po chamsku, myśląc, że będzie to dla niej wstrząsem, bo widziałem w niej przykładną żonę, spokojną panią magister, a tymczasem ona pragnęła siły, brutalności, udowodniła mi, że nie jest to siła ani