Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
to dokumenty!... - położył rękę na sercu, jakbym mógł nie
uwierzyć w prawdziwość jego słów.
- A w gotówce, jeśli skalkulować wszystko: opiekę, lekarstwa, bieliznę, mydło,
proszek do zębów, et cetera, wyszło im blisko
miliard Reichsmarek!
Oto, dlaczego im się opłacało!
Dlaczego warta była zachodu śmierć wariatów...
Cała ta, wedle ich nomenklatury, dezynfekcja!... - zamilkł na
chwilę, jakby coś go ścisnęło za gardło, zanim odezwał się głuchym
głosem: - A...u nas się nie opłaci?...
- Chryste Panie, czyś pan zwariował?! - zawołałem.
Markiz skurczył się wtulając głowę w ramiona i spozierał z
szyderstwem, z przerażeniem w wielkich oczach, w rozszerzonych
źrenicach.
Raptem zadrżały mu wargi, głowa
to dokumenty!... - położył rękę na sercu, jakbym mógł nie<br>uwierzyć w prawdziwość jego słów.<br> - A w gotówce, jeśli skalkulować wszystko: opiekę, lekarstwa, bieliznę, mydło, <br>proszek do zębów, et cetera, wyszło im blisko<br>miliard Reichsmarek!<br> Oto, dlaczego im się opłacało!<br> Dlaczego warta była zachodu śmierć wariatów...<br> Cała ta, wedle ich nomenklatury, dezynfekcja!... - zamilkł na<br>chwilę, jakby coś go ścisnęło za gardło, zanim odezwał się głuchym<br>głosem: - A...u nas się nie opłaci?...<br> - Chryste Panie, czyś pan zwariował?! - zawołałem.<br> Markiz skurczył się wtulając głowę w ramiona i spozierał z<br>szyderstwem, z przerażeniem w wielkich oczach, w rozszerzonych<br>źrenicach.<br> Raptem zadrżały mu wargi, głowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego