to dokumenty!... - położył rękę na sercu, jakbym mógł nie<br>uwierzyć w prawdziwość jego słów.<br> - A w gotówce, jeśli skalkulować wszystko: opiekę, lekarstwa, bieliznę, mydło, <br>proszek do zębów, et cetera, wyszło im blisko<br>miliard Reichsmarek!<br> Oto, dlaczego im się opłacało!<br> Dlaczego warta była zachodu śmierć wariatów...<br> Cała ta, wedle ich nomenklatury, dezynfekcja!... - zamilkł na<br>chwilę, jakby coś go ścisnęło za gardło, zanim odezwał się głuchym<br>głosem: - A...u nas się nie opłaci?...<br> - Chryste Panie, czyś pan zwariował?! - zawołałem.<br> Markiz skurczył się wtulając głowę w ramiona i spozierał z<br>szyderstwem, z przerażeniem w wielkich oczach, w rozszerzonych<br>źrenicach.<br> Raptem zadrżały mu wargi, głowa