rewolucji? Chwilami, gdy nie mogę czegoś kupić, gdzieś się dodzwonić, rozwścieczy mnie telewizja albo dopadnie jakieś wspomnienie, jestem gotów się do nich dołączyć. Na trzeźwo jednak nigdy, bo - przepraszam za tchórzliwy argument - nadal nie mamy czołgów. Poważniejszą jednak przeszkodą wydaje mi się fakt, że rewolucja jako sposób rozwiązywania totalitaryzmu jest doszczętnie skompromitowana. Zarówno dawne doświadczenia jak i dzisiejsze - choćby Nikaragua czy Iran - uczą nas, że rewolucja nie tylko pożera własne dzieci, ale przede wszystkim demokrację. Dlaczego nasze głodne i wyniszczone moralnie społeczeństwo ma być wyjątkiem w tej mierze? Czy ewolucja, na którą stawia "radziwiłłowska" opozycja ma szanse, czy to wszystko, co