Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
takiej głuszy?
- Który to miał być numer? - zwróciła się do Kiernackiego.
- A co za różnica? - szczęknął klamką. - Widzisz gdzieś tabliczki?
Wysiadł i rozejrzał się po leśnej polanie. Kiedyś było tu pole, w każdym razie po tamtej stronie potoku. Chyba dawno - w niektórych miejscach, skąd przyroda wyparła człowieka wcześniej, wyrosły już drzewka wysokości mężczyzny. Przy wsparciu krzaków, bujnych traw i samosiejek zboża tworzyły niskopienną dżunglę, niewiele mniej dziką od porastającego górskie zbocza lasu bukowego. Tylko po lewej, przy samej wodzie, zachował się kawałek nieopanowanej przez naturę ziemi, który kojarzył się z porośniętym pojedynczymi chwastami gruzowiskiem wokół świeżo wzniesionego osiedla. Pewnie za sprawą
takiej głuszy?<br>- Który to miał być numer? - zwróciła się do Kiernackiego.<br>- A co za różnica? - szczęknął klamką. - Widzisz gdzieś tabliczki?<br>Wysiadł i rozejrzał się po leśnej polanie. Kiedyś było tu pole, w każdym razie po tamtej stronie potoku. Chyba dawno - w niektórych miejscach, skąd przyroda wyparła człowieka wcześniej, wyrosły już drzewka wysokości mężczyzny. Przy wsparciu krzaków, bujnych traw i samosiejek zboża tworzyły niskopienną dżunglę, niewiele mniej dziką od porastającego górskie zbocza lasu bukowego. Tylko po lewej, przy samej wodzie, zachował się kawałek nieopanowanej przez naturę ziemi, który kojarzył się z porośniętym pojedynczymi chwastami gruzowiskiem wokół świeżo wzniesionego osiedla. Pewnie za sprawą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego