Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
na zmarnowanie pójdzie, toż trzeba po bożemu ziemię
zaorać.
- Tak ono i jest - potwierdził skwapliwie Kargul. - Jeden bez
drugiego mąki z tego nie wytrzepie. Ja mam krowę, ty masz konia i przez
to my razem nie damy sia...
Mówiąc to, Kargul sam nie chciał za bardzo wierzyć, by Pawlak
naprawdę gotów był użyczyć swojej kobyły, która się bardziej liczyła
niż żona. Może tylko uległ chwilowej euforii? Żeby uzyskać jaśniejszy
obraz sytuacji, nalał Kargul znowu na "tri palcziki" i stuknął swoim
kubkiem o kubek Pawlaka.
- Dla zdrowotności, Kaźmierz - a kiedy już przepompował zawartość
przez gardło, spojrzał w oczy Pawlakowi: - Czy ty aby swojego
na zmarnowanie pójdzie, toż trzeba po bożemu ziemię<br>zaorać.<br> - Tak ono i jest - potwierdził skwapliwie Kargul. - Jeden bez<br>drugiego mąki z tego nie wytrzepie. Ja mam krowę, ty masz konia i przez<br>to my razem nie damy &lt;orig&gt;sia&lt;/&gt;...<br> Mówiąc to, Kargul sam nie chciał za bardzo wierzyć, by Pawlak<br>naprawdę gotów był użyczyć swojej kobyły, która się bardziej liczyła<br>niż żona. Może tylko uległ chwilowej euforii? Żeby uzyskać jaśniejszy<br>obraz sytuacji, nalał Kargul znowu na "&lt;orig&gt;tri palcziki&lt;/&gt;" i stuknął swoim<br>kubkiem o kubek Pawlaka.<br> - Dla zdrowotności, Kaźmierz - a kiedy już przepompował zawartość<br>przez gardło, spojrzał w oczy Pawlakowi: - Czy ty aby swojego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego