się okrutnie i w gardle mu zaschło. Potem zasię zakrzyknął, że chętka go bierze, by kogoś obdarować dobrym koniem i całymi pięcioma florenami gotowizny. Tak właśnie rzekł, tymi właśnie słowy. To jam się zgłosił od razu, nie czekając, aż kto inny mię ubiegnie, bom okrutnie chciał konia mieć i trochę grosza własnego. Ojciec nie dają nic, cięgiem przepijają, co na trumnach zarobią. Zgłosiłem się tedy i pytam, który ten koń, pewnikiem jeden z tych Szczurowych, mogęż wziąć? A jegomość pan Bonhart popatrzył, aż ciarki mię przeszły i rzecze, pry, że wziąć to ino mogę kopa w rzyć, na insze rzeczy trza