Typ tekstu: Książka
Autor: Stasiuk Andrzej
Tytuł: Opowieści galicyjskie
Rok: 1995
wracający o zmierzchu mężczyźni natykali się na jego nieruchome spojrzenie, którym obejmował wszystkich i nikogo. Trzeciego dnia wstawał. Zaprzęgał konie i ruszał w górę przez podmokłe polany na grzbiet Uhrynia, gdzie stosy pociętego drewna przypominały ruiny fortyfikacji, długie, nadgryzione oblężeniem mury. Pracował do wieczora, do chwili, gdy ani bat, ani kij nie potrafiły dodać zwierzętom sił. Ta praca składała się w połowie z okrucieństwa wobec zwierząt, w połowie z okrucieństwa wobec siebie. Reszta była zwykłym wysiłkiem.
- Jemu bat starcza na dwa dni - mówili ci, co mieli do czynienia z martwymi mechanizmami swoich motorowych pił. Ale mówili cicho. Pamiętali zimę, gdy Kościejny
wracający o zmierzchu mężczyźni natykali się na jego nieruchome spojrzenie, którym obejmował wszystkich i nikogo. Trzeciego dnia wstawał. Zaprzęgał konie i ruszał w górę przez podmokłe polany na grzbiet Uhrynia, gdzie stosy pociętego drewna przypominały ruiny fortyfikacji, długie, nadgryzione oblężeniem mury. Pracował do wieczora, do chwili, gdy ani bat, ani kij nie potrafiły dodać zwierzętom sił. Ta praca składała się w połowie z okrucieństwa wobec zwierząt, w połowie z okrucieństwa wobec siebie. Reszta była zwykłym wysiłkiem.<br>- Jemu bat starcza na dwa dni - mówili ci, co mieli do czynienia z martwymi mechanizmami swoich motorowych pił. Ale mówili cicho. Pamiętali zimę, gdy Kościejny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego