dostał wielkim pociskiem prosto w pierś, mundur zostawili, do niczego się nie nadawał.</><br>Karcz przypomina sobie, że wielu Niemców miało poodłamywane palce, na których nosi się obrączki. Nie obcięte. Odłamane, bo ciała zesztywniały od mrozu.<br>Na pewno na zwłokach zachowały się nieśmiertelniki, czyli blaszki identyfikujące tożsamość zabitego. Na każdej jest nazwisko i numer. Gdy żołnierz polegnie, służby sanitarne mają obowiązek przełamać blaszkę i połowę odesłać do wojskowej administracji zajmującej się grobami poległych. Karcz nie przypomina sobie, czy - jak mówi - "<orig>śmiertelniki</>" chowanych przez niego Niemców były przełamane.<br>Przy pochówku nie było księdza, nikt też ani wtedy, ani później nie pomyślał, żeby zadbać