Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
było na kupno nowego rozrusznika w perspektywie kilku miesięcy - to wszystko. Każdy większy remont byłby finansowym samobójstwem.
Nic go nie bolało, ale wysiadał, zataczając się, jak człowiek ciężko chory.
- Jasna cholera, co to było? - Właściciel opla, który pokiereszował mu silnik, stał już na jezdni. - Urwało się coś?
Walasek posłał mu nieprzytomne spojrzenie, a potem przyklęknął i zajrzał pod podwozie swego samochodu.
- To ten palant zgubił! - Kolega tego z opla, czerwony z przejęcia, gestykulował gwałtownie, wskazując zjeżdżającego z mostu winowajcę. Nietrudno było go dostrzec: między powiewającą plandeką a przekrzywionym kołem malucha było teraz tylko ćwierć kilometra pustej jezdni. Walasek odnotował, że tarpan
było na kupno nowego rozrusznika w perspektywie kilku miesięcy - to wszystko. Każdy większy remont byłby finansowym samobójstwem.<br>Nic go nie bolało, ale wysiadał, zataczając się, jak człowiek ciężko chory.<br>- Jasna cholera, co to było? - Właściciel opla, który pokiereszował mu silnik, stał już na jezdni. - Urwało się coś?<br>Walasek posłał mu nieprzytomne spojrzenie, a potem przyklęknął i zajrzał pod podwozie swego samochodu.<br>- To ten palant zgubił! - Kolega tego z opla, czerwony z przejęcia, gestykulował gwałtownie, wskazując zjeżdżającego z mostu winowajcę. Nietrudno było go dostrzec: między powiewającą plandeką a przekrzywionym kołem malucha było teraz tylko ćwierć kilometra pustej jezdni. Walasek odnotował, że tarpan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego