Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Waldemar
Tytuł: Burza nad Wiłą. Dziennik 1980-1981
Rok: 2002
otwarcia torby. Wziął "Po wielkim skoku", popatrzył, "Panie Kuczyński, przykro mi, ale zmuszony jestem przerwać pański lot" - powiedział spokojnie. Na taki moment nigdy nie jest się przygotowanym, nawet go oczekując. Słowa, które wtedy padają, zawsze uderzają obuchem. Dowód zatrzymał i kazał przejść do poczekalni. Byłem przekonany, że powodem jest ta nieszczęsna książka i kląłem się najgorszymi słowami. Dopiero teraz wyszło, jak bardzo mi zależało na tym locie. "Ja tu będę kiblował, a oni polecą!" Bo byłem przekonany, że tamci polecą. A tu nagle z kabiny wychodzi Bohdan Cywiński. Okrągła gęba czerwona z podniecenia i bez dowodu. Zatrzymali? - pytam. ( Zatrzymali. Odetchnąłem. Przestałem
otwarcia torby. Wziął "Po wielkim skoku", popatrzył, "Panie Kuczyński, przykro mi, ale zmuszony jestem przerwać pański lot" - powiedział spokojnie. Na taki moment nigdy nie jest się przygotowanym, nawet go oczekując. Słowa, które wtedy padają, zawsze uderzają obuchem. Dowód zatrzymał i kazał przejść do poczekalni. Byłem przekonany, że powodem jest ta nieszczęsna książka i kląłem się najgorszymi słowami. Dopiero teraz wyszło, jak bardzo mi zależało na tym locie. "Ja tu będę kiblował, a oni polecą!" Bo byłem przekonany, że tamci polecą. A tu nagle z kabiny wychodzi Bohdan Cywiński. Okrągła gęba czerwona z podniecenia i bez dowodu. Zatrzymali? - pytam. ( Zatrzymali. Odetchnąłem. Przestałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego