pokazując sobie biegnącą kobiecinę z wielkim koszem, z którego, mimo nakrycia chustką, wystawały czubki pszennych bułek. Babina pędziła na oślep, roztrącając przechodniów, wytrąciła laskę ociemniałemu żołnierzowi, który rzucił za nią przekleństwo. Ale mógł je usłyszeć tylko zwalisty policjant, sapiący z wysiłku, który zaślepiony pościgiem, nie widział niczego poza tą kobietą, ośmielającą się handlować w biały dzień, nie opłaciwszy mu należnego zwyczajem haraczu.<br>- Co się stało? - zapytał ślepiec.<br>- Nie złapał jej - powiedział chłopak i nagle aż zapiszczał z uciechy.<br>- Co się stało? - powtórzył stary gderliwie.<br>- O rany! - zawołał chłopak. - Nadział się na Niemca, zdaje się, że dostanie solidnie po łbie.<br>- Chodź.<br>Chłopak z