Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
srogich zbójników, którzy tam mieli kryjówki. Czarny Piotr zwał się jeden, Czarny Paw było drugiemu.
Nie obawiał się przecie zbójców Sędziwój, bo i kto by się tam łakomił na starzyka kruchego, który, kolebiąc się wolno na lichej szkapinie, żadnych nie wiózł dostatków, jeno - śmiech wyznać - jakieś margle*, krzemienie i piargi pieprzowatego koloru. A zresztą skądże by wiedzieli?
Czy liście na drzewach miały uszy, czy sroki na płocie zdradziły sekret, dość że Czarny Piotr i Czarny Paw w czas doszli dnia i godziny. Łatwa to sprawa była i bez czarów w raciborskiej ziemi, która od furmanów wędrownych, od żaków szkolnych miała wszystkie
srogich zbójników, którzy tam mieli kryjówki. Czarny Piotr zwał się jeden, Czarny Paw było drugiemu. <br>Nie obawiał się przecie zbójców Sędziwój, bo i kto by się tam łakomił na starzyka kruchego, który, kolebiąc się wolno na lichej szkapinie, żadnych nie wiózł dostatków, jeno - śmiech wyznać - jakieś margle*, krzemienie i piargi pieprzowatego koloru. A zresztą skądże by wiedzieli? <br>Czy liście na drzewach miały uszy, czy sroki na płocie zdradziły sekret, dość że Czarny Piotr i Czarny Paw w czas doszli dnia i godziny. Łatwa to sprawa była i bez czarów w raciborskiej ziemi, która od furmanów wędrownych, od żaków szkolnych miała wszystkie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego