Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
tętent śpiesznych kroków i z głębi sadu wypadł przerażony stróż, bez kapelusza i w rozwianym kożuchu.
- O Boże ty mój, pani - jęknął - szoś takie deret sia w suszni, szo Hospody Boże!*
- Gdzie, w suszarni? - spytała zdumiona matka.
- Z początku to ja myślał, że na toku, ale jak ja poszedł do suszarni, to i zaraz pomiarkował gdzie. Stuka, że mało nie zwali się.
- Okna otwarte? Pewno ptak jakiś wleciał - powiedziała spokojnie pani Romeyowa, ale Gabi poczuła, że nogi uginają się pod nią.
Fatalne podejrzenie opanowało ją w mgnieniu oka.
Rzeczywiście, z wnętrza szarzejącego wśród drzew budynku dolatywały niesamowite odgłosy. Coś pośredniego między
tętent śpiesznych kroków i z głębi sadu wypadł przerażony stróż, bez kapelusza i w rozwianym kożuchu. <br>- O Boże ty mój, pani - jęknął - &lt;orig reg="coś"&gt;szoś&lt;/&gt; takie deret sia w suszni, szo Hospody Boże!* <br>- Gdzie, w suszarni? - spytała zdumiona matka. <br>- Z początku to ja myślał, że na toku, ale jak ja poszedł do suszarni, to i zaraz pomiarkował gdzie. Stuka, że mało nie zwali się. <br>- Okna otwarte? Pewno ptak jakiś wleciał - powiedziała spokojnie pani Romeyowa, ale Gabi poczuła, że nogi uginają się pod nią. <br>Fatalne podejrzenie opanowało ją w mgnieniu oka. <br>Rzeczywiście, z wnętrza szarzejącego wśród drzew budynku dolatywały niesamowite odgłosy. Coś pośredniego między
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego