muzyki, która jako pociecha duchowa zrobiła ostrą konkurencję księdzu Cléontowi. Osobiście notuję sobie pod jej wpływem pewną skłonność do rzewności, egzaltacji, pospolitości i naiwnego pojmowania sztuki.<br>Zastanawia mnie ten fakt. Kiedyś przed wojną widziałem gdzieś portret Beethovena, który rozśmieszył mnie swoją głupotą. Naiwny artysta wymalował mistrza przy pianinie, za którym tłoczą się jakieś dymne zjawy skłębione w blasku purpurowego światła. Przez otwarte okno widać szafirowe niebo usłane gwiazdami, a pośrodku stoi zjawa, jakiś geniusz muzyki, zielonego koloru i w jednej ręce trzyma lirę, a drugą wyciąga w stronę pianina, przy czym <page nr=169> oblana jest szafirowym światłem, płynącym przez otwarte okno z niebios