więc schował się w krzakach i obserwował drogę. Choć upłynął kwadrans, nikt nią nie nadszedł. Prawdopodobnie Szulim poszedł na skróty, ścieżką przez las, do magazynu rakiet. Misiek - znudzony, a jednocześnie ciekawy, jak doszło do tego, że wychowawczy dowiedział się kto pomalował plac - zadzwonił z budki wartowniczej do podoficera dyżurnego kompanii. Służba podoficera była o tyle specyficzna, że pełniący ją żołnierz był zawsze najlepiej zorientowany w tym, co dzieje się w jednostce. <br>Misiek z niecierpliwością czekał, aż ktoś podniesie słuchawkę. Już piąty sygnał, i nic. Śpią tam, do licha, czy co? Wreszcie po minucie czekania usłyszał w słuchawce głos dyżurnego kompanii.<br>- Co