kobieta

kobieta
Nie sposób pisać o (czarnym) proteście, czyli najbardziej kluczowym słowie października, bez wspomnienia kolejnego w skali kluczowości rzeczownika kobieta. Jest to jeden z najbardziej tajemniczych wyrazów języka polskiego, nie występuje w innych językach słowiańskich, a w polszczyźnie dopiero od XV wieku.
Etymologowie proponują co najmniej 20 różnych wyjaśnień jego pochodzenia. Na początku było to określenie obelżywe lub co najmniej lekceważące. Co ciekawe, same kobiety z tą nazwą nie walczyły i nie walczą nawet w czasach, gdy domagają się nie tylko równych praw, ale także równego traktowania w społeczeństwie i w języku (w tym ostatnim utożsamienie rodzaju gramatycznego i płci nie jest możliwe, co nie znaczy, że nic nie warto zmieniać).
Najdawniejsza polszczyzna odziedziczyła ze wspólnoty słowiańskiej dwa znane do dziś wyrazy na określenie osób dwóch płci: mąż i żona (psł. mъžь, žena). Słowiańskie –żen– jest przekształceniem indoeuropejskiego *gen ‘rodzić’ (por. łacińskie geno i genus). Nazwy mąż i żona prawdopodobnie przez długi czas nie miały wyrazu nadrzędnego niezależnego od płci. Słowo człowiek, które z czasem takim wyrazem (hiperonimem) się stało, oznaczało najpierw męskiego członka rodu lub służby (por. czeladź). Od początku za to istniał w prasłowiańszczyźnie, a potem w polszczyźnie rzeczownik ograniczony do l. mn. ludzie, bo niezależna od płci nazwa zbiorowa była bardziej potrzebna od pojedynczej.
Wyrazy mąż i żona miały oprócz znaczenia biologicznego także rodzinne, które przetrwało do dziś. Homonimia na pewno nie ułatwia porozumienia, dlatego w polszczyźnie męża (w znaczeniu pierwotnym) zastąpił w XV w. wyraz mężczyzna (lub mężczyna), który wcześniej oznaczał zbiorowość mężów i miał rodzaj żeński. Równolegle wyraz żeńszczyzna (żeńszczyna) zaczął oznaczać kobietę ale po dwóch wiekach zniknął. Słowo niewiasta miało z kolei – tak jak w innych językach słowiańskich – znaczenie ‘synowa’ (parafrazowane z męskiego punktu widzenia – ‘ta, która wchodzi do rodziny i nic o niej nie wiemy’). Białogłowa, używane od XVI do XVIII wieku, kojarzyło się głównie z kobietami zamężnymi (być może od białego czepca). Wciąż brakowało ogólnej nazwy płci żeńskiej.
Na taki mniej więcej grunt trafiło do polszczyzny lub zrodziło się na tym gruncie słowo kobieta, poświadczone w tekstach od XVI wieku. Najbardziej znany polski etymolog Aleksander Brückner (pierwodruk słownika w roku 1927) wywodzi kobietę od koby ‘kobyły’ albo od kobu ‘chlewu’ i przypisuje temu słowu znaczenie bardzo obraźliwe: niemoralne myśli i czyny, także nierząd. Tym samym tropem idzie Andrzej Bańkowski (2000). Franciszek Sławski (1952-1982), a za nim Krystyna Długosz-Kurczabowa (2008) proponowali etymologię rodzimą od psł. *kobь ‘wróżba z lotu ptaków’ i *vĕta ‘wróżka’, ale dopuszczali też inne obce źródła – starowysokoniem. gambetta ‘nałożnica’ czy nawet fińskie kabe lub estońskie kave ‘kobieta’.
Wróżby były domeną ludu, dlatego nazwa ta nie mogła odnosić się do stanu szlacheckiego. Nie była jednak prawdopodobnie tak pogardliwa, jak chciał Brückner. Dawne przypisanie do niskiego stanu neutralnych dziś nazw żeńskich nie było w językach europejskich wyjątkiem (por. dawne znaczenie ang. wife, pokrewne niem. Weib).
Na tym tle należy interpretować słynny cytat z Sejmu niewieściego Marcina Bielskiego (1586): „męże nas ku większemu zelżeniu – kobietami zową”. Tak skarży się jedna ze szlacheckich żon, które muszą pod nieobecność mężów same radzić o dobru Rzeczpospolitej i same jej bronić. Druga rozmówczyni pociesza: „Najdzie więtszą stateczność przy naszych kobietach niźli przy paniech [dziś: panach] radnych co chodzą w koletach”. „Nasze kobiety” to w ustach szlachcianki po prostu chłopki i służące. W kręgu szlacheckiej (choć niewieściej) rady „zelżenie” słowem kobieta może być po prostu obniżeniem stanowej hierarchii, a nie przyrównaniem do kobyły, nierządnicy czy kozy z chlewa, jak sugeruje Brückner, a za nim niemal wszyscy poloniści (w tym rozumieniu oczywiście również polonistki).
W XVII stuleciu znajdziemy już słowo kobiety w l. mn. w odniesieniu zbiorowym w związku z przynależnością stanową, choćby w połączeniu kobiety i dzieci w Pamiętnikach Paska. Aż do końca XVIII wieku niewiasta i (rzadziej) białogłowa mają w tekstach przewagę nad kobietą. Poloniści często jako dowód pełnej rehabilitacji kobiety przywołują cytat z Myszeidy Krasickiego (1775): „Mimo tak wielkie płci naszej zalety my rządzim światem, a nami kobiety”. Warto jednak uświadomić sobie kontekst, w jakim „kobiety rządzą”: „płeć ta z pozoru […] płocha […] staje się zdradna, okrutna lub podła, byle, co zechce, do skutku przywiodła”.
Nie mniej znane niż cytaty z Krasickiego są Mickiewiczowskie żale Gustawa, gdzie czytelnik sam musi się domyślić, od czego może być gorsza dusza kobiety: „Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto! / Postaci twojej zazdroszczą anieli, / A duszę masz gorszą, gorszą niżeli!…” Ten sam Mickiewicz pisze w stylu wysokim jeszcze o niewieście: „Towarzyszce żywota, niewieście, braterstwo i obywatelstwo, równe we wszystkim prawo” (Skład zasad, 1849). Norwid wyśmiewał polityczne projekty Mickiewicza już bez słowa niewiasta: „Manifest ten jest przeto jak najzupełniej niedorzeczny – że już emancypację kobiety nawet mijam, która, formalnie pojęta i jak prawo, jest doskonałym głupstwem” (list do Józefa B. Zaleskiego, 1848).
Słowo kobieta jest u Mickiewicza i Norwida nazwą neutralną (choć nie są takie oceny w cytowanych fragmentach). Za ostateczny sprawdzian neutralizacji najlepiej uznać użycie tego wyrazu jako samookreślenie. Telimena celnie wyśmiewa astronomiczne metafory miłości, które Hrabiemu służą za usprawiedliwienie własnego niezdecydowania: „Dość już tego, przerwała, nie jestem planetą / Z łaski Bożej, dość, Hrabio, ja jestem kobietą”.
Historia kobiety w polszczyźnie jest nie tylko tajemnicza i kontrowersyjna, ale też wyjątkowa na tle innych określeń płci żeńskiej. Określenia te w różnych językach ulegają z biegiem czasu deprecjacji. Pierwotnie neutralne słowo dziewka zaczęło oznaczać służącą, a w nieznacznie zmienionej formie dziwka jest wulgarnym określeniem prostytutki. Podobną drogę od neutralności do pogardy przeszły niemieckie Weib czy Magd. Tymczasem w polszczyźnie słowo kobieta przeszło drogę odwrotną. Prawdopodobnie nie zaczynało jej na pozycji tak niskiej, jak chciał Brückner, ale było na pewno pejoratywne lub wręcz pogardliwe (w znaczeniu stanowym). Mimo to nikt nie myśli o tym, by tę nazwę zastąpić inną. Walka o równość, na różnych poziomach, jest ważniejsza niż walka ze słowem. Nie zawsze tak jest w dzisiejszym politycznie poprawnym świecie.
 
Marek Łaziński, fragment poświęcony słowom października 2016
 
Dodano: 3.11.2016
 
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego