Ile mamy słów
25.02.2011
25.02.2011
Ile słów jest w języku polskim?Na to pytanie nie ma konkretnej odpowiedzi. Słownictwo to zbiór otwarty: jedne wyrazy wchodzą do języka, inne go opuszczają, jedne są znane zasadniczo wszystkim mówiącym, inne tylko użytkownikom różnych dialektów (profesjonalnych, środowiskowych, terytorialnych i in.), jedne są zgodne z normą językową, inne nie, jedne są rodzime, a inne obce o różnym stopniu przyswojenia. Żeby policzyć słowa w języku polskim, musielibyśmy wiedzieć najpierw, co liczyć.
Pytanie brzmi także, czy liczyć jedynie słowa (w sensie ortograficznym: od spacji do spacji?), czy także związki wyrazowe i jeśli tak, to jakie (liczne spośród nich to przecież funkcjonalne ekwiwalenty słów). Czy liczyć osobno różne formy tego samego wyrazu (np. mianowniki, dopełniacze itd.), czy nie; czy liczyć różne warianty jednego słowa (np. a psik, aa psik, aaa psik); czy uwzględniać formy potencjalne (np. prababka, praprababka, prapraprababka itd., teoretycznie bez końca).
Można kierować się objętością słowników, ale w ten sposób otrzyma się z pewnością liczby mniejsze od rzeczywistych. Jedno jest pewne: liczba pozostających w użyciu wielowyrazowców – różnego rodzaju zresztą: terminów naukowych, klasycznych frazeologizmów charakteryzujących się obrazowością i ekspresywnością, przysłów, maksym, sloganów, skrzydlatych słów i in. – jest wielokrotnie większa od liczby słów (jednowyrazowców). Tę pierwszą – przy wszystkich zastrzeżeniach poczynionych wyżej – można szacować na miliony, tę drugą „zaledwie” na setki tysięcy.
Pytanie brzmi także, czy liczyć jedynie słowa (w sensie ortograficznym: od spacji do spacji?), czy także związki wyrazowe i jeśli tak, to jakie (liczne spośród nich to przecież funkcjonalne ekwiwalenty słów). Czy liczyć osobno różne formy tego samego wyrazu (np. mianowniki, dopełniacze itd.), czy nie; czy liczyć różne warianty jednego słowa (np. a psik, aa psik, aaa psik); czy uwzględniać formy potencjalne (np. prababka, praprababka, prapraprababka itd., teoretycznie bez końca).
Można kierować się objętością słowników, ale w ten sposób otrzyma się z pewnością liczby mniejsze od rzeczywistych. Jedno jest pewne: liczba pozostających w użyciu wielowyrazowców – różnego rodzaju zresztą: terminów naukowych, klasycznych frazeologizmów charakteryzujących się obrazowością i ekspresywnością, przysłów, maksym, sloganów, skrzydlatych słów i in. – jest wielokrotnie większa od liczby słów (jednowyrazowców). Tę pierwszą – przy wszystkich zastrzeżeniach poczynionych wyżej – można szacować na miliony, tę drugą „zaledwie” na setki tysięcy.
Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski