Jak szybko się starzeją słowniki?
4.01.2013
4.01.2013
Mnie zastanawia taka rzecz. Wiadomo przecież, że język się zmienia: jedne słowa wychodzą z użycia, pojawiają się nowe. Dlatego wszystkie stare informacje czy też słowniki tracą na aktualności. Zastanawia mnie, z jakich słowników (chodzi mi o rok wydania) mogę jeszcze korzystać, a które już straciły na wartości?Słowniki starzeją się w różnym tempie. Stosunkowo szybko dezaktualizują się słowniki ogólne (w Polsce zwane słownikami języka polskiego) oraz słowniki wyrazów obcych – przyrost słownictwa jest nieustanny i bardziej zauważalny niż jego ubytek. Jeszcze szybciej starzeją się słowniki neologizmów – można powiedzieć, że już w momencie publikacji są przestarzałe, chyba że kategorię nowych wyrazów rozumieć szeroko, obejmując nią dekadę czy dwie dekady. Upływ czasu łaskawszy jest dla słowników poprawnej polszczyzny (na szczęście), a w wypadku słowników ortograficznych zależy od aktywności różnych ciał i komitetów, którym powierza się czuwanie nad kodyfikacją ortografii. Można też zauważyć, że na ogół małe i średnie słowniki zachowują dobrą kondycję dłużej od dużych: braki na liście nowych wyrazów łatwiej bowiem zauważyć w dużym słowniku niż w małym.
Jak Pani widzi, niełatwo podać ścisłą odpowiedź na Pani pytanie. Znam osoby, które w domu mają słowniki sprzed trzydziestu albo czterdziestu lat – kupione niegdyś dla dzieci, które już dawno wyrosły – i nie widzą potrzeby ich wymiany. Tak stare słowniki na pewno straciły na wartości. Jeżeli jednak poleżą na półce drugie tyle, to zaczną zyskiwać na wartości i wieść swoje drugie życie jako zabytki języka polskiego.
Jak Pani widzi, niełatwo podać ścisłą odpowiedź na Pani pytanie. Znam osoby, które w domu mają słowniki sprzed trzydziestu albo czterdziestu lat – kupione niegdyś dla dzieci, które już dawno wyrosły – i nie widzą potrzeby ich wymiany. Tak stare słowniki na pewno straciły na wartości. Jeżeli jednak poleżą na półce drugie tyle, to zaczną zyskiwać na wartości i wieść swoje drugie życie jako zabytki języka polskiego.
Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski