z jednej strony..., z drugiej strony...
Czy zwrot „z drugiej strony” może być używany w języku oficjalnym (np. w pracy dyplomowej)?
Spotkałam się również ze stwierdzeniem, że wyrażenie to jest zapożyczeniem z angielskiego "on the other hand" – ciekawi mnie, czy tak faktycznie jest.
Mamy w polszczyźnie nacechowany książkowością frazeologizm: z jednej strony..., z drugiej strony..., który oznacza, że w danym wywodzie należy brać pod uwagę dwa aspekty danego problemu lub zjawiska, por. np. Z jednej strony zależało jej na dobrych kontaktach z szefem, z drugiej strony na własnej reputacji. Omawiany tu związek wyrazowy jest tzw. operatorem metatekstowym, który czyni wypowiedź bardziej spójną. Człon z drugiej strony... zawsze musi być poprzedzony członem z jednej strony…, podobnie jak powiemy po drugie dopiero wtedy, gdy wcześniej użyliśmy po pierwsze przy wyliczaniu jakichś argumentów.
-
7.03.2023
Stanowczo nie zgadzam się ze stwierdzeniem dr. hab. Adama Wolańskiego: „Człon z drugiej strony… zawsze musi być poprzedzony członem z jednej strony…”. Otóż wcale nie musi. W Słowniku interpunkcyjnym autorstwa Jerzego Podrackiego i Aliny Gałązki, wydanym przez Wydawnictwo Naukowe PWN w 2002 roku, znajdziemy taką oto informację: „b) Niekiedy brak pierwszej części tej konstrukcji; przed połączeniem z drugiej strony stawia się także wówczas przecinek: Nie miał pieniędzy, z drugiej (jednak) strony nie chciał zrezygnować z wycieczki. c) W zdaniu pojedynczym można przecinek pominąć: Nie miał pieniędzy. Z drugiej (jednak) strony nie chciał zrezygnować z wycieczki” [s. 254]. Tak samo uważa prof. dr hab. Ewa Kołodziejek, pisząc na łamach „Kuriera Szczecińskiego”: „Wyrażenie z drugiej strony może, ale nie musi być poprzedzone sformułowaniem: z jednej strony. Mówimy z drugiej strony wtedy, gdy chcemy wspomnieć o jakichś innych, często przeciwstawnych stronach czegoś, o czym była mowa z zdaniu poprzednim. Tak jest w przykładzie zamieszczonym w »Innym słowniku języka polskiego«: Niby mężczyzna nie zwraca uwagi na ubrania, ale z drugiej strony wydaje na nie mnóstwo pieniędzy i boi się śmieszności. Nie wiem, czy myśl zawarta w tym zdaniu jest prawdziwa, wiem natomiast, że jest ono składniowo poprawne mimo braku wyrażenia z jednej strony. Oczywiście dwa paralelne, czyli odpowiadające sobie wyrażenia: z jednej strony – z drugiej strony są właściwe, jeśli tylko autorowi tak zbudowanego zdania przyświeca intencja przeciwstawiania treści obu członów: Z jednej strony rozpieszczamy swoje dzieci nieustannymi prezentami, z drugiej strony mamy pretensję, że są roszczeniowe. Obu tych wyrażeń używamy w takiej kolejności wtedy, gdy chcemy porównać dwa różne aspekty czegoś. I znów przykład z »Innego słownika języka polskiego«: Z jednej strony mamił ją pochlebstwami, z drugiej zaś zrażał nieznośnym mentorskim tonem. Ale w zdaniach bez pierwszego elementu: z jednej strony przeciwstawienie aspektów tej samej sprawy nie jest tak mocno uwypuklone, bardziej natomiast jest podkreślany ich inny charakter” [E. Kołodziejek, Z drugiej strony…, https://24kurier.pl/blogi/ewa-kolodziejek/z-drugiej-strony/]. O samodzielnym „z drugiej strony” piszą również autorzy Dobrego słownika [https://dobryslownik.pl/slowo/ze+strony/223709/].
Patrycjusz Pilawski -
7.03.2023
Wyrażenie z drugiej strony (pozbawione członu pierwszego) jest współczesną innowacją frazeologiczną powstałą poprzez uszczuplenie składu słownego tradycyjnego frazeologizmu z jednej strony (...), z drugiej strony (...). Jest rzeczywiście powszechnie spotykane w uzusie (stąd wynikało m.in. pytanie do Poradni). Nie oznacza to jednak, że jest godne polecenia w normie wzorcowej współczesnej polszczyzny (a tego dotyczyło pytanie). Na normę wzorcową składają się bowiem te elementy języka i wypowiedzi, które m.in. pozostają w zgodzie z tradycją językową. „Samodzielne” z drugiej strony mieści się w normie użytkowej, a więc nie w języku oficjalnym.
Nie można oczywiście wykluczyć, że omawiane tu wyrażenie w przyszłości wejdzie do normy wzorcowej, jak wydarzyło się z innymi frazeologizmami, które w toku zmian językowych uszczupliły swój skład leksykalny (por. np. czuć, poczuć do kogoś miętę; pierwotnie tylko: czuć miętę przez rumianek). Na razie jednak konstrukcja ta jest zbyt „świeża”, by tak się stało.
Pozbawione paralelizmu składniowego wyrażenie razi niektórych wykształconych użytkowników polszczyzny, na co znajdujemy dowód m.in. w przywołanym artykule z „Kuriera Szczecińskiego”, w którym czytamy, że pewna redaktorka wydawnicza podważyła samodzielne użycie drugiej części frazeologizmu w formie uszczypliwej uwagi.
Adam Wolański