Adaptacja fleksyjna zapożyczeń

Adaptacja fleksyjna zapożyczeń

10.01.2024
29.12.2023

Szanowni Państwo,

chciałbym dopytać w sprawie nieodmienności wyrażeń łacińskich typu modus operandi. W słowniku można odnaleźć sformułowanie, że wyrażenie w każdej formie jest takie samo. Dla osób znających jednak język łaciński zdania „analiza modus operandi sprawcy”, a tym bardziej „są różne przykłady modus operandi sprawców” wygląda co najmniej dziwacznie. Czy można jednak stosować odmianę takich zwrotów i budować zdania typu „analiza modi operandi”? Jaka jest też przyczyną tej nieodmienności? Z góry dziękuję za pomoc.


Z wyrazami szacunku

Daniel

Szanowny Panie,

każde zapożyczenie z języka obcego (mogą być bowiem również zapożyczenia wewnętrzne) jest poddawane na gruncie polskim analizie morfologicznej, która pozwala je zakwalifikować do odpowiedniej kategorii i ewentualnie włączyć do polskiego systemu fleksyjnego. Adaptacja fleksyjna zapożyczeń dotyczy przede wszystkim tych wyrazów i wyrażeń, które z uwagi na swoją budowę – w szczególności wygłos – dadzą się wpisać w odpowiedni wzorzec polskiej odmiany. Jeśli dla jakiegoś zapożyczenia leksykalnego nie można znaleźć odpowiedniego wzorca w polszczyźnie, element ten pozostaje nieodmienny. Czasami zdarza się i tak, że dla danego wyrazu dałoby się znaleźć odpowiedni wzorzec, ale np. z uwagi na niedostateczne spolszczenie pisowni rezygnuje się z tego, ponieważ zapis odmiany byłby kłopotliwy. Przykładem może tu być nazwa własna osobowa Sarah (wym. [sara]), którą w żywej mowie łatwo odmieniać, ale zapis odmiany deformowałby oryginalną pisownię, por. Sarę, o Sarze itp. Dlatego też imię to pozostaje w polszczyźnie nieodmienne.

Mamy zatem sytuację zero-jedynkową. Albo dane zapożyczenie jest odmieniane zgodnie regułami polskiego systemu fleksyjnego, albo nie jest odmieniane wcale. Trzeciej drogi nie ma. Odmiana w przypadkach zależnych według obcych reguł fleksyjnych jest niedozwolona. Nieodmieniane zapożyczenie występuje w polszczyźnie na prawach cytatu (wtrętu) i przyjmuje formę podstawową dla danego języka obcego. Zazwyczaj jest to mianownik liczby pojedynczej, rzadziej mnogiej, por. np. public relations.

Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy osoby znające dany język obcy o charakterze fleksyjnym odmieniałyby pochodzące z tego języka zapożyczenia – nieodmienne w polszczyźnie – wedle obcych reguł deklinacyjnych. Czy moglibyśmy wymagać od odbiorcy znajomości obcych zasad fleksji i umiejętności rozpoznawania poszczególnych form odmiany? A co w sytuacji, gdy polska konstrukcja składniowa wymagałaby np. dopełnienia w przypadku gramatycznym, który nie miałby swojego odpowiednika w języku obcym? Gdyby dopuścić reguły, których domaga się autor pytania, zapanowałby w tekstach chaos nie do opisania. Dlatego też należy pozostać przy obecnych rozwiązaniach i pisać, tudzież mówić:

  • Odbył pięć tournée, a nie: Odbył pięć *tournées.
  • To byli wychowankowie krakowskiej Alma Mater, a nie: To byli wychowankowie krakowskiej *Almae Matris.

Nie należy również tworzyć form hybrydowych, łączących morfemy gramatyczne obce i polskie, np.

  • Hamburgery z McDonalda, a nie: Hamburgery z *McDonald’sa.

Łączę pozdrowienia

Adam Wolański
  1. 10.01.2024

    Bardzo dziękuję za odpowiedź. Mam jednak wrażenie, że nie zostałem dokładnie zrozumiany, bądź nie wyraziłem się precyzyjnie, gdyż moją intencją nie było „domaganie się”, a raczej chęć wyjaśnienia wątpliwości. Na początku zapytania zaznaczyłem, że chodzi mi o język łaciński, którego zasady zostały określone dość dawno, a w kręgu osób wykształconych — jeśli można tak rzec — w systemie klasycznym jest on znany i często stosowany. Zdecydowanie rzadziej — przynajmniej w mojej ocenie — okrasza się wypowiedzi zwrotami z języków współczesnych, których zasady deklinacyjne są najróżniejsze, tu oczywiście się zgodzę. Jednakże zwroty łacińskie są stosowane nagminnie od prawników, przez historyków skończywszy na zwykłych zjadaczach chleba, a nierzadko właśnie z odmianą według zasad deklinacji łacińskiej (stąd pojawiły się moje wątpliwości odnośnie nieodmienności). I właśnie przytoczony w odpowiedzi zwrot „Alma Mater” odmieniony jest dość często w różnych publikacjach, a nawet pojawia się „Almae Matris” w wykładzie inauguracyjnym profesora Jana Miodka (https://uni.opole.pl/page/1924/wyklad-inauguracyjny-prof-jana-miodka). Czy więc dla języka łacińskiego można zastosować wyjątek, chociażby w języku mówionym? 

    Łączę wyrazy szacunku

    Daniel
  2. 10.01.2024

    Szanowny Panie,

    wyjdźmy od zagadnienia najbardziej ogólnego. Lingwiści nie tworzą normy językowej. Normę językową tworzą wszyscy użytkownicy polszczyzny. Lingwiści ją tylko kodyfikują, czyli opisują normatywnie te elementy językowe, które są uznawane przez rodzimych użytkowników języka za wzorcowe, poprawne albo co najmniej dopuszczalne. Drugą rzeczą, którą robi się w ramach językoznawstwa normatywnego, jest opiniowanie określonych elementów języka, w szczególności innowacyjnych. Podczas takiego opiniowania bierze się pod uwagę wypracowane przez naukę i zobiektywizowane kryteria oceny środków językowych (np. systemowe, wystarczalności, ekonomiczności, funkcjonalne, uzualne, frekwencyjne itp.).


    W swojej pierwotnej odpowiedzi napisałem, jak działa system polszczyzny w wypadku zapożyczeń leksykalnych z języków obcych. Albo są one naturalnie włączane do polskiego podsystemu fleksyjnego, albo nie są (wtedy pozostają nieodmienne). Tak działa niewidzialna ręka systemu. Nie robi żadnych wyjątków, nawet dla łaciny. To nie jest decyzja językoznawców, lecz użytkowników polszczyzny. Lingwista – niczym notariusz – może ją tylko pokwitować.


    Łacina miała bardzo duży wpływ na polszczyznę od najdawniejszych czasów. W epoce staropolskiej wyrazy łacińskie przenikały do polszczyzny głównie za pośrednictwem języka czeskiego i niemieckiego, a bez porównania słabiej i rzadziej – bezpośrednio. Wśród pożyczek bezpośrednich najbardziej charakterystyczne grupy stanowią wyrazy związane z kulturą umysłową (por. np. szkoła, bakałarz, atrament, pergamin) oraz realiami biblijnymi (por. np. balsam, cedr, manna, mirra, muł, palma). Renesansowy kult klasycznej łaciny uczynił z niej nieodłączny składnik wykształcenia XVI-wiecznego humanisty. Ta wyjątkowa popularność łaciny spowodowała masowy napływ zapożyczeń. W ciągu doby średniopolskiej weszły ich do polszczyzny całe setki (por. np. akt, aktor, apetyt, decyzja, dedykacja, dekret, dokument, dialog, edukacja, efekt, forma, fortuna, kolor, kolumna, komisja, melodia, natura, opinia, profanować, recepta, reguła, rektor, religia, sens, sukces, traktat).


    Znaczna część wyrazów zapożyczonych w dobie staro- i średniopolskiej utrzymała się w naszym języku do dziś. Znakomita ich większość wpisała się w polskie wzorce deklinacyjne. Są również produktywne słowotwórczo. W rzadkich wypadkach owe leksykalne latynizmy wpisały się w polski system fleksyjny tylko częściowo, jak np. rzeczowniki zakończone w mianowniku liczby pojedynczej na -um (por. gremium, hospicjum, kolokwium, memorandum), które są nieodmienne w liczbie pojedynczej (zachowują formę mianownika w przypadkach zależnych), lecz w liczbie mnogiej odmieniają się regularnie z pominięciem zakończenia -um. Jeszcze rzadziej mamy do czynienia z latynizmami, które w ogóle nie przeszły procesu spolszczenia na poziomie morfologicznym (fleksyjnym i słowotwórczym). Pozostały w naszym języku w oryginalnej formie. W konsekwencji nie są ani odmieniane przez przypadki, ani też nie tworzą form pokrewnych. Dotyczy to m.in. wyrażenia Alma Mater, które w zdaniach wymagających form przypadków zależnych ma tę samą, podstawową postać. Wszystkie wydawnictwa poprawnościowe kodyfikują zatem ową nieodmienność. Niektóre publikacje odnotowują to, że spotykane jest użycie łacińskich form przypadków zależnych, zwłaszcza dopełniacza liczby pojedynczej Almae Matris. Jest to jednak stwierdzenie stanu faktycznego, a nie żadna zachęta do powielania tego rodzaju wzorców. Można uznać, że tego rodzaju użycia świadczą o erudycji autora. Należy je zaliczać do idiostylu (stylu osobniczego) danego autora. Nie daje to jednak podstaw do tego, aby zaakceptować łacińskie formy odmiany w polskim podsystemie fleksyjnym. Tego zresztą nie dałoby się konsekwentnie wprowadzić, ponieważ polszczyzna i łacina różnią się zakresem przypadków gramatycznych. Łacina ma ablatyw, który funkcjonalnie odpowiada narzędnikowi i miejscownikowi, a w polszczyźnie jest realizowany przez konstrukcje dopełniaczowe z przyimkiem od albo z. Czy poprawne i zrozumiałe będzie zdanie typu: Oddalałem się Alma Matre? Według mnie – nie.

    Łączę pozdrowienia

    Adam Wolański
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego