X, czytaj: Y

X, czytaj: Y
3.03.2013
3.03.2013
Szanowni Państwo!
W wypowiedziach dziennikarzy telewizyjnych spotykam się ostatnio z drażniącą mnie (może niesłusznie?) manierą uściślania treści komunikatów za pomocą wyrazu czytaj. Podam przykład: „Ci pracownicy to osoby doświadczone, czytaj: długo pracujące”. Jaka powinna być ocena takich innowacji składniowych? Czy nie nawiązują one do języka artykułów internetowych, w których za słowem czytaj zamieszcza się link do innego tekstu?
Dziękuję za odpowiedź.
Dominik
Chyba słuchamy nie tych samych dziennikarzy, bo mnie się taka maniera nie rzuciła w oczy (czytaj: w uszy). Jeśli jednak się upowszechnia, to moim zdaniem nie pod wpływem internetu, tylko skłonności do – infantylnej czasem – zabawy słowem. Gdyby nasza poradnia naraziła się czymś czytelnikom i trafiła pod osąd dziennikarzy, to nagłówek artykułu (bądź tytuł towarzyszący informacji na ekranie) z dużym prawdopodobieństwem mógłby brzmieć (Nie)poradnia językowa PWN. Dziennikarze sprawiają czasem wrażenie, jakby dopiero co odkryli potencjalną dwuznaczność różnych sformułowań, i starają się mnożyć sensy na siłę, chyba w przekonaniu, że w ten sposób ich wypowiedzi zyskują na atrakcyjności, a może i na głębi. W takim właśnie kontekście rozpatrywałbym przykłady typu „X, czytaj: Y”.
Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego