audyt raz jeszcze

audyt raz jeszcze
16.11.2001
16.11.2001
Proszę o rozstrzygnięcie następującego problemu:

Konsultanci nadzorujący proces zdobywania certyfikatu ISO wymagają, by w dokumentacji stosować zapisy pochodzące z normy wydanej przez PKN. Zapisy te brzmią następująco:

audit (z i zamiast y),
auditor (z i zamiast y),
polityka jakości,
cele jakości,
identyfikowalność.

Czy w takiej sytuacji oryginalne zapisy, których użyto w opisie normy PN-EN ISO 9001, mają przewagę nad tym, co można znaleźć w wydawnictwach poprawnościowych? Czy instytucje lub organy państwowe mogą wymuszać stosowanie pisowni niepoprawnej?
Niedobrze jest, kiedy organy państwowe namawiają lub zmuszają do czegoś, co jest przeciw uznanym normom i zwyczajom, także językowym. W zbiorze przykładów za jednoznacznie odbiegający od polskich norm językowych uznałbym wyraz auditor, ponieważ zapożyczony z łaciny rzeczownik audytor jest w polszczyźnie od stuleci. Dzisiejsza polszczyzna przyswoiła świeżo z angielskiego auditing, z i właśnie. Bliższy jest mi audyt od auditu, tak zresztą, z y, bywa najczęściej zapisywany. Na taką pisownię wskazuje też Wielki słownik wyrazów obcych i trudnych Markowskiego i Pawelca.
Sformułowania cele jakości wydaje mi się dziwne, ale może w jakimś kontekście uzasadnione. Np. gdyby chodziło o to, czy w ogóle jakość, jakakolwiek, jest potrzebna czy też czy należy na nią zważać – moglibyśmy stawiać pytania o cele jakości. Ale byłoby to dziwaczne.
Polityka jakości to uzasadniony skrót myślowy, trochę trącący propagandą, ale typowy. Oznacza zapewne coś, co jeszcze bardziej propagandowo można określić jako politykę projakościową.
Nie mam nic przeciwko identyfikowalności. To słowo dobrze utworzone i z pewnością potrzebne.
A co do mocy zarządzeń – nie mogę się wypowiadać. Pozdrawiam.
Jerzy Bralczyk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego