chleb i pieniądze
mam pytanie odnośnie słowa pieniądze. Pieniądz jest w języku polskim niepoliczalny. Dlaczego więc mówimy np. „Gdzie są moje pieniądze?”, używając przy nim liczby mnogiej? W języku angielskim mówi się „Where is my money?”, używając zgodnie z logiką jest, a nie są do rzeczowników niepoliczalnych. Czy istnieje uzasadnienie takiego stanu rzeczy?
I moje drugie pytanie: odnośnie chleba. Czy w języku polskim chleb jest policzalny?
16.02.2013
16.02.2013
Witam, mam pytanie odnośnie słowa pieniądze. Pieniądz jest w języku polskim niepoliczalny. Dlaczego więc mówimy np. „Gdzie są moje pieniądze?”, używając przy nim liczby mnogiej? W języku angielskim mówi się „Where is my money?”, używając zgodnie z logiką jest, a nie są do rzeczowników niepoliczalnych. Czy istnieje uzasadnienie takiego stanu rzeczy?
I moje drugie pytanie: odnośnie chleba. Czy w języku polskim chleb jest policzalny?
Myślę, że przypadkowy gość naszej poradni bardzo się zdziwi, gdy przeczyta w Pana wypowiedzi, że pieniądz jest niepoliczalny. Do czego by się nadały pieniądze, gdyby nie można było ich liczyć?
Czytelnik lepiej zorientowany w gramatyce polskiej oczywiście zrozumie, o co Panu chodzi, ale będzie nie mniej zdziwiony. Wprawdzie bowiem w użyciu zbiorowym pieniądz występuje w liczbie pojedynczej („Złoto było podstawą wartości pieniądza”), nie zmienia to jednak faktu, że w użyciu są też pieniądze niewymienialne na pieniądz („Złodzieje wynieśli z domu pieniądze”), a czasem nawet ten sam sens przekazujemy równie dobrze liczbą pojedynczą jak mnogą („Pieniądz rządzi światem” lub „Pieniądze rządzą światem”). Podobnie jest z chlebem, przy czym tu różnice gramatyczne są lepiej skorelowane z semantycznymi: chleby to bochenki, chleb to zbiór bochenków, a przenośnie – środki do życia, por. pracować na chleb. Upraszczam oczywiście, dokładny opis wymagałby o wiele więcej miejsca.
Nie pierwszy raz się spotkam z poglądem, że język angielski jest wzorem dla innych języków i jeśli coś obowiązuje w gramatyce angielskiej, to powinno obowiązywać i w polskiej. Jest to pogląd z gruntu niesłuszny, ale nawet gdyby był prawdziwy, to warto pamiętać, że istnieją w angielszczyźnie rzeczowniki łączące w sobie cechy policzalnych i niepoliczalnych (w moim wydaniu słownika Collinsa przypisano im oznaczenie N-VAR od 'variable noun') i że pieniądz, gdyby był słowem angielskim, należałoby opisywać na ich tle.
Na razie więc chyba nic jeszcze nie grozi naszym pieniądzom i możemy je spokojnie liczyć, czerpiąc satysfakcję z tego, że gramatyka polska nas bogaci. Oby tak zawsze było.
Czytelnik lepiej zorientowany w gramatyce polskiej oczywiście zrozumie, o co Panu chodzi, ale będzie nie mniej zdziwiony. Wprawdzie bowiem w użyciu zbiorowym pieniądz występuje w liczbie pojedynczej („Złoto było podstawą wartości pieniądza”), nie zmienia to jednak faktu, że w użyciu są też pieniądze niewymienialne na pieniądz („Złodzieje wynieśli z domu pieniądze”), a czasem nawet ten sam sens przekazujemy równie dobrze liczbą pojedynczą jak mnogą („Pieniądz rządzi światem” lub „Pieniądze rządzą światem”). Podobnie jest z chlebem, przy czym tu różnice gramatyczne są lepiej skorelowane z semantycznymi: chleby to bochenki, chleb to zbiór bochenków, a przenośnie – środki do życia, por. pracować na chleb. Upraszczam oczywiście, dokładny opis wymagałby o wiele więcej miejsca.
Nie pierwszy raz się spotkam z poglądem, że język angielski jest wzorem dla innych języków i jeśli coś obowiązuje w gramatyce angielskiej, to powinno obowiązywać i w polskiej. Jest to pogląd z gruntu niesłuszny, ale nawet gdyby był prawdziwy, to warto pamiętać, że istnieją w angielszczyźnie rzeczowniki łączące w sobie cechy policzalnych i niepoliczalnych (w moim wydaniu słownika Collinsa przypisano im oznaczenie N-VAR od 'variable noun') i że pieniądz, gdyby był słowem angielskim, należałoby opisywać na ich tle.
Na razie więc chyba nic jeszcze nie grozi naszym pieniądzom i możemy je spokojnie liczyć, czerpiąc satysfakcję z tego, że gramatyka polska nas bogaci. Oby tak zawsze było.
Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski