o apostrofie I
Proszę o obronę apostrofu (cz. 1). Czasem uzasadnia się go niewymawianiem ostatnich liter. Ale:
— Avery’ego vs. Walerego, Goscinnego,
— Murphy’ego vs. Adyego.
Skoro brak różnic w wymowie, skoro można by pisać per analogiam Murphyego, Averego, to po co apostrof? Gdyby to był argument, pisalibyśmy Ściegienny’ego i w Jeziorany’ach. Albo Montesquieugo – pomijamy u, więc powinien być apostrof, a nie ma.
Zasady użycia i nieużywania apostrofu w zapisie nazw własnych są w przepisach ortograficznych całkiem jasno określone, a podał je Wielki słownik ortograficzny w formie kilku reguł, które wyliczę skrupulatnie, żeby ułatwić ewentualną dyskusję: [243], [244], [245], [247], [248], [253], [255] i [259]. Wynika stąd, że podana w pytaniu dopełniaczowo-biernikowa pisownia nazwisk Avery, Murphy, Ady, Goscinny, Montesquieu (Avery’ego, Murphy’ego, Adyego, Goscinnego, Montesquieugo) i imienia Walery (Walerego) jest zgodna z zasadami pisowni.
Wymienione reguły uważam za bardzo konkretne, bo apostrofu używamy tylko w zapisie jasno określonych form pochodnych od wyrazów obcych, nie widzę więc potrzeby ich zmieniania.
Rozumiem Pana pasję reformatorską, ale nasza poradnia nie ma dość władzy w sprawach ortograficznych, by dokonywać takich zmian, jakie Pan sugeruje. Gdyby chciał Pan forsować ten pomysł, trzeba by zwrócić się do Rady Języka Polskiego (https://rjp.pan.pl/). Sądzę, że sama publikacja Pańskiego listu będzie stanowić pewne wsparcie z naszej strony. Życzę powodzenia.