polonizacja nazw geograficznych

polonizacja nazw geograficznych
13.04.2006
13.04.2006
Czemu w polskich słownikach nie ma Liege, Nimes (jest Liège, Nîmes), skoro są Lome (Lomé) czy Rio de Janeiro (Río de Janeiro)? Co stoi na przeszkodzie, by źródła normatywne zaakceptowały Nimes (bez î) i Liege (bez è)? Czy zjawisko polszczenia obcych nazw, dawniej tak częste (Madryt, Londyn, Zurych, Genewa, Krajowa, Peru) – to już tylko przeszłość?
Polskie formy nazw geograficznych powstają jako wypadkowa wielu różnych czynników. Wśród najważniejszych wymieniłbym:
1) spontaniczne polszczenie nazw, częste zwłaszcza w przeszłości (a i dziś spotykane), w wyniku którego powstały spolszczone formy większości często używanych nazw geograficznych,
2) polonizacja systematyczna, tzn. przebiegająca wg określonego planu i określonej zasady transkrybowania (tak można opisać działania instytucji normalizujących, przede wszystkim Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej).
Użyte w pytaniu określenie źródła normatywne oznacza – jak można wnioskować z przykładów – poprawnościowe słowniki językowe. Z głębi doświadczenia muszę powiedzieć, że autorzy słowników stoją przed wyjątkowo trudnym językowym zadaniem. Chodzi o to, że powinni mieć na uwadze działania (a niekiedy i żądania) różnych instytucji dążących do normalizacji zapisu, jednocześnie zaś nie mogą lekceważyć zwyczaju językowego, a poza tym muszą uwzględniać zasady rządzące systemem języka polskiego.
Co więcej: polonizacja nie ogranicza się tylko do pisowni, dotyczy też odmiany i składni oraz słowotwórstwa (o fonetyce też trzeba wspomnieć, choć tu jest najmniej problemów). Nie możemy przecież pominąć problemu przypisania rodzaju gramatycznego nazwie, za czym idzie stosowanie odpowiedniego wzorca odmiany i odpowiednie uzgodnienie form fleksyjnych wyrazów w zdaniach.
To wstępne wyjaśnienia, najkrótsze z możliwych. Odpowiadając na pytania, muszę powiedzieć, że w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by zaakceptować formy nazw obcych bez specyficznych znaków diakrytycznych. W tekstach, od których nie wymagamy wysokiego stopnia staranności, np. w internetowych, takie zapisy występują często. Z czasem prawdopodobnie znajdzie to odzwierciedlenie w słownikach.
Polszczenie nazw obcych ma bezpośredni związek z częstością ich użycia. Rzecz w tym, że liczba nazw często używanych zmienia się bardzo powoli, nie należy więc oczekiwać znacznego wzrostu liczby spolonizowanych nazw. Chodzi tu o wysoce skomplikowane zjawiska językowe, toteż na początek polecam lekturę mojego Słownika nazw własnych.
Jan Grzenia, Uniwersytet Śląski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego