repatriacja?

repatriacja?
13.12.2006
13.12.2006
W stosunku do wypędzenia po II wojnie ludności niemieckiej z Pomorza i Śląska oraz wypędzenia polskiej ludności z Kresów używa się nietrafnego określenia repatriacja. Czy zabranie komuś ojczyzny i wysiedlenie na inne tereny bez zmiany przynależności państwowej nie powinno nazywać się raczej depatriacją?
Analiza słowotwórcza czy etymologiczna nie da odpowiedzi z dziedziny historii, polityki i moralności. Możemy mimo to chwilę się zastanowić nad znaczeniami słów: istniejącego repatriacja i proponowanego depatriacja.
Zacznijmy od tego, że najsłuszniej słowo repatriacja jest odnoszone do powrotów do kraju, zwykle w rodzinne strony, długoletnich emigrantów, jeńców wojennych, uchodźców, zdemobilizowanych żołnierzy itp. Jednak wysiedleni przez władze radzieckie np. do Kazachstanu obywatele polscy, mieszkańcy tzw. Kresów, z powodu zmian granic nie wracali w strony rodzinne, lecz do Polski w nowych granicach, najczęściej na tzw. Ziemie Odzyskane. Proces ten, ponieważ odbywał się w zasadzie równocześnie z repatriacją właściwą, np. przymusowych robotników z Niemiec, również nazwano repatriacją – i można się tu dopatrzyć pewnego semantycznego nadużycia, ponieważ nie wracali (re-) oni do „etymologicznej’’ i faktycznej ojczyzny, tj. ziemi ojców (patria), ale jednak do Polski, państwa polskiego, czyli ojczyzny w sensie szerszym (sporu o status Polski Ludowej tu prowadzić nie będziemy). Przesiedlenie z Kazachstanu do Polski (często po utracie rodziny i mienia) było mimo wszystko powrotem do ojczystego kontekstu.
Mimo że słowo repatriacja ma wydźwięk pozytywny, w przeciwieństwie do wysiedlenia, wygnania czy wypędzenia, ludzie, którzy ją przeżyli, czują się wygnańcami, mieli lub mają do dziś kłopoty z zakorzenieniem i tożsamością, uznają ten fakt za tragiczny, niezależnie od różnych obiektywizujących czynników (np. położenie materialne lub zakres swobód). W tym sensie określenia takie, jak „repatriacja Polaków z Wileńszczyzny”, „repatriacja Niemców z Polski” (w tym ze Śląska i z Pomorza, uważanych przez nich za Heimat, tj. strony rodzinne, „bliższą ojczyznę’’), „repatriacja Białorusinów z terenów województwa białostockiego do Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej’’ brzmią fałszywie. Powrót do ojczyzny zwykle jest dobrowolny, a wymienione repatriacje (choć nie tak gwałtowne i okrutne jak wywózki czy deportacje) miały charakter przymusowy lub półprzymusowy.
Depatriacja nie jest chyba potrzebnym neologizmem. Sądzę, że przesiedlenie i wysiedlenie wystarczą. Ponadto w języku polskim nie mamy, inaczej niż w niemieckim, opozycji Heimat – Vaterland, czyli „małej’’ i „wielkiej’’ ojczyzny. W budowie słowa depatriacja ‘pozbawienie ojczyzny’ tej subtelnej różnicy nie widać. Polak wysiedlony z tzw. Kresów, a mieszkający w Polsce, mieszka w ojczyźnie, choć nie w stronach rodzinnych.
Współczesna polska ustawa o repatriacji mówi, że repatriant to „osoba polskiego pochodzenia, która przybyła do Rzeczypospolitej Polskiej na podstawie wizy wjazdowej w celu repatriacji z zamiarem osiedlenia się na stałe’’. Repatriantami bywają więc także Polacy, których rodzice lub dziadkowie zostali wywiezieni do azjatyckiej części ZSRR, oni zaś tam się urodzili i wychowali. W sensie ścisłym trudno o nich powiedzieć, że „wracają’’ do ojczyzny, ponieważ nierzadko nigdy w Polsce nie byli, a ich przodkowie często zamieszkiwali ziemie, które były częścią Rzeczypospolitej Polskiej, ale w granicach z 1772 bądź 1921 r. Czy tego rodzaju przyjazdy należałoby ze względu na ich specyfikę nazywać jakimś nowym słowem, np. impatriacja – nie sądzę.
Dobrze jest jednak zastanowić się chwilę nad znaczeniem słów i ich wpływem na interpretowanie przez nas rzeczywistości, historycznej i teraźniejszej.
Artur Czesak, IJP PAN, Kraków
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego