Można by powiedzieć, że cokolwiek się rozwija, to postępuje, niekoniecznie w pożądanym kierunku (por. rozwój choroby i postępy choroby, także choroba postępuje). Dlatego postępowy rozwój brzmi trochę tak jak „masło maślane”.
Co prawda, przez postęp rozumiemy na ogół zmiany na lepsze, a przy takim rozumieniu postępowy rozwój przestaje być pleonazmem. Mimo wszystko jednak polecałbym raczej postępowe zmiany – to sformułowanie nie budzi zastrzeżeń.
Nie mam nic przeciwko rozwojowi historycznemu. Prawda, że wszystko, co się rozwija, rozwija się w czasie. Ale mówiąc o historycznym rozwoju, podkreślamy nie tyle upływ czasu, ile znaczenie zachodzących zdarzeń dla przyszłych pokoleń. W historycznym rozwoju nie widzę więc pleonazmu.