dziwność
-
beneficjent i punkt procentowy16.10.200216.10.2002Serdecznie witam.
Nie wiem, czy Redakcja ma możliwość oddziaływania na poprawność wypowiedzi osób publicznych i publikowanych informacji urzędowych, a życzyłbym wszystkim, aby tak było. Być może uchroniłoby to mnie i zapewne wielu innych słuchaczy i czytelników przed niepotrzebnymi stresami związanymi z wysłuchiwaniem biurokratycznych terminów. W wystąpieniach wielu polityków i urzędników państwowych często słyszę dwa określenia, które są dla mnie żargonem urzędniczym. Chodzi mi o następujące słowa:
1. Beneficjent – słowo moim zdaniem błędnie używane w znaczeniu 'odnoszący korzyści':
2. Punkt procentowy – zamiast po prostu procent. Ten psudoekonomiczmy dziwoląg usłyszałem po raz pierwszy z ust pana Balcerowicza i od tego czasu dosyć powszechnie zaistniał w żargonie ekonomicznym.
Proszę uprzejmie o potwierdzenie, czy mam słuszność w kwalifikowaniu powyższych zwrotów jako błędnych.
Załączam pozdrowienia
Ryszard Garczyński
-
Futurologiczny niewołacz29.03.201729.03.2017Moje pytanie dotyczy ewentualnych odstępstw od użycia wołacza. Sytuacja wygląda następująco: jesteśmy w świecie przyszłości, sprzęty codziennego użytku, w tym oświetlenie są sterowane głosem. Wchodząc do swojego pokoju, bohaterka wydaje komendę, po której zapalają się lampy. Czy Państwa zdaniem jest uzasadnione użycie takiej formy: Komputer, włącz światło. I analogicznie: Komputer, zakończ program? Moim zdaniem poprawne z punktu widzenia gramatyki: komputerze jest wręcz komiczne.
-
ukwas24.09.200424.09.2004Witam Redakcję. Cóż oznacza słowo UKWAS? Będę wdzięczna za krótkie wyjaśnienie.
Pozdrawiam, Agnieszka Ogrodowska
-
wyrazy pospolite od nazw własnych24.01.201124.01.2011„Wypiłem krwawą mary / butelkę jana III sobieskiego / pana tadeusza / kropli beskidu / johnniego walkera” – czy w takim przypadku naprawdę poprawny jest zapis małymi literami? Nie mam oporów przed napisaniem „Kupiłem forda / mercedesa” czy „Gram na xboksie / playstation”, ale w przypadku powyższych pisownia z małych liter wydaje mi się co najmniej dziwna, bo – jak by nie patrzeć – nazwy wszystkich produktów pochodzą od rzeczywistych imion, przydomków bądź nazw własnych.
Pozdrawiam,
Andrzej Grima